Galeria BWA zaprasza na wystawę

Tadeusz Dobosz - Aranżacja przestrzenna. Rekonstrukcja
8.11-5.01.2014
wernisaż: 8.11 (piątek), godzina 19:00


Wystawa jest próbą rekonstrukcji przestrzennej aranżacji z głośnej wystawy Przestrzeń i wyraz, pokazanej w Zielonej Górze w ramach legendarnej imprezy plastycznej - III Złotego Grona w 1967 roku. Przypadająca w tym roku pięćdziesiąta rocznica powstania wystaw Złotego Grona, które odegrały znaczącą rolę w całokształcie polskiego życia artystycznego, stała się okazją do odtworzenia instalacji Tadeusza Dobosza.


Choć prezentowane dzieło traktować należy raczej jako próbę zrekonstruowania pierwowzoru sprzed niemal półwiecza, zaznaczyć należy, iż cytat ten wyszedł spod ręki samego twórcy. Tym samym artysta daje wyjątkową możliwość cofnięcia się w czasie i odtworzenia instalacji, która została zachowana jedynie w postaci fotograficznej dokumentacji.

Instalacja jest materializacją zasady uzupełniających się przeciwieństw. Mrok i ciszę wnętrza przerywają co jakiś czas wibrujące światło i dźwięk. Statyczne pnie drewna i umieszczone ponad nimi inne elementy przestrzenne zdają się trwać niewzruszone. Dzięki muzyce, inspirowanej twórczością Karlheinza Stockhausena, instalacja odwołuje się do pojęcia czwartego wymiaru - czasu.
Tadeusz Dobosz (ur. 1937) jest autorem i współautorem wielu projektów plenerowych i pomników oraz wielokrotnym uczestnikiem sympozjów Złotego Grona. Studiował na Wydziale Rzeźby w pracowni Jerzego Bandury na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (1957-1963). Oprócz wystaw Złotego Grona brał też udział w ogólnopolskich wydarzeniach artystycznych, m.in. w Plenerze Rzeźbiarskim w Orońsku (1968), Spotkaniach Rzeźbiarskich w Poznaniu (1969, 1970) i sympozjum Wrocław '70 (1970). Był też inicjatorem i twórcą m.in. Ogólnopolskich Spotkań Rzeźbiarskich w Zielonej Górze (1978) oraz wystawy Pomnik i słowo (1971). Jest autorem i współautorem zielonogórskich rzeźb plenerowych i pomników: Janusza Korczaka, Bab przy Amfiteatrze, Rodziny na osiedlu Łużyckim oraz Kwiatów przy zielonogórskiej Palmiarni. Tadeusz Dobosz jest także autorem realizacji pomnika Władysława Jagiełły w Skwierzynie i Don Kichota na poznańskiej Cytadeli. Zaprojektował również medal Złotego Grona. Po wojnie pracował przy konserwacji zabytków w Lublinie i Białymstoku. Był wielokrotnie nagradzany, m.in. Lubuską Nagrodą Kulturalną, odznaczony jako zasłużony działacz kultury. Jego prace znajdują się w wielu kolekcjach m.in. Ministerstwa Kultury, Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze i w zbiorach prywatnych. Mieszka i pracuje w Zielonej Górze.

----------------------------------------------------------

Co było inspiracją do stworzenia Aranżacji?
Wywodzę się z wiejskiego środowiska, urodziłem się prawie w lesie, a mój ojciec był drwalem. Nosiłem w sobie zapach lasu, żywicy, obraz drewnianej chaty. A potem znalazłem się w bardzo zurbanizowanym miejscu, wybitnie zabytkowym Krakowie i długo się adaptowałem w mieście. Wszystkie moje przeżycia się skumulowały i zrodziła się taka koncepcja. Z tym, że chciałem jej nadać wymiar uniwersalny. Założyłem sobie opozycje: żywe - martwe, natura - technika, światło - mrok. Szukałem sposobu pokazania żywiołu zniszczenia. Ponieważ aranżacja musiała znaleźć się w zamkniętej przestrzeni, posłużyłem się tłem muzycznym, by nadać jej czwarty wymiar. I założenie, że to trwa w czasie, jest sekwencja jasności i ciemności, dało całości znaczenia uniwersalnego. Gdyby postawić tylko parę klocków i tubusów, byłoby to zbyt banalne. Instalacja zaczyna żyć, kiedy zmienia się natężenie światła, od mroku do jasności, od ciszy do dźwięku. Inaczej widz przeszedłby obok tego obojętnie. Teraz tylko boję się, czy ta próba rekonstrukcji, oderwana od kontekstu, bo kontekstem były inne aranżacje, inny czas i inne doświadczenia, zda egzamin. Sama idea powstała, gdy zostałem zaproszony do udziału w wystawie przez Mariana Szpakowskiego i Mariana Bogusza, który był komisarzem wystawy. Zarządzenie było takie, że artyści dostali określoną przestrzeń do zagospodarowania. To była dobra okazja, bo muzeum znajdowało się w remoncie i jego przestrzeń była surowa, czysta. Mieliśmy przyzwolenie na dowolne przekształcenie tej przestrzeni. Wnętrza były zbudowane z różnych materiałów, wyglądało to jak swoisty labirynt. Było to wówczas bardzo odkrywcze i awangardowe, silnie działało na emocje i wyobraźnię. Moja aranżacja znalazła się między pracą Romana Opałki a instalacją grupy Mariana Bogusza. 
Jaka była reakcja publiczności?
Otwarcie samej wystawy było niezwykle interesujące, ponieważ przyjechało dużo krytyków z całej Polski. Był też duży rozgłos w prasie. Krytycy byli zachwyceni, mówili, że było to przeżycie duchowe, swoista msza. W tamtych czasach nie mówiło się jeszcze o zagrożeniach środowiska naturalnego wywołanych przez cywilizację techniczną. To była moja inicjatywa. Nie wiem, skąd mi się to wzięło, szukałem różnych innych rozwiązań. Miałem wiele wątpliwości co do tego, czy jest to wystarczająco przekonujące, ale okazało się później, że nieźle się prezentowała i była notowana pozytywnie przez krytyków. Byłem jednym z najmłodszych uczestników wystawy. Aranżacja została wyróżniona nagrodą Pracowni Sztuk Plastycznych dla młodego artysty.
Czy pamięta pan, jak powstawała Aranżacja i ile osób przy niej pracowało?
Pracowałem wtedy absolutnie w pojedynkę. Dzięki życzliwości pracowników dekoratorni teatru, którzy chętnie włączali się do pomocy, rozwiązywałem problemy techniczne. Ale większość prac przy tej aranżacji wykonałem sam. Zbudowano mi ścianki obite płytami pilśniowymi, ale już malowanie sufitu i ścian musiałem wykonać sam, już nie mówiąc o elementach aranżacji. Musiałem przywieźć pnie, zbudować z kartonu tubusy, co mi nastręczało strasznie dużo problemów, bo nie było to takie proste. Brakowało wtedy takich materiałów, jakie dostępne są teraz. Niespodziewaną trudnością było to, że po zmontowaniu aranżacji zwrócili się do mnie filmowcy z lubuskiej grupy filmowej, żeby zrobić dokumentację. Zaproponowali scenariusz polegający na zdjęciach poklatkowych. Trzeba było rozebrać całą aranżację i składać ją od nowa, zaczynając od pustej przestrzeni. Niestety, dokumentacja ta przepadła.
Techniczne problemy były bardzo zabawne. Trzeba było przez zaprzyjaźnionego ze mną elektryka z teatru ręcznie sterować oświetleniem i muzyką. Na włączenie muzyki jako integralnego elementu instalacji zachęcił mnie mój przyjaciel muzykolog i meloman. Kibicował mi w znalezieniu właściwego tła muzycznego. Zwrócił mi uwagę, że świetnie pasować mogą elementy wyjęte z twórczości Stockhausena. Nałożyliśmy na nie przystające strukturalnie dźwięki natury, stąd wzięły się dźwięki kropel i piły. Próby odtwarzania wprost dźwięków pił tartacznych były okropne, musieliśmy je nagrać od tyłu. Znalezienie właściwego sposobu odtworzenia dźwięku kropli też było niesamowicie trudne. Tak to wyglądało, to była fantastyczna przygoda.

Rozmowa z artystą, Tadeuszem Doboszem- Nora Markiewicz i Romuald Demidenko
kuratorzy: Nora Markiewicz, Romuald Demidenko

dźwięk: Konrad Kozubek
technika: Marcin Kubiak

W instalacji wykorzystano fragment utworu Karlheinza Stockhausena Gesang der Jünglinge (1955/1956)

Wystawa została zrealizowana dzięki wsparciu Przedsiębiorstwa Usługowo Produkcyjnego Bumet

Dokumentacja fotograficzna udostępniona została dzięki uprzejmości Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze oraz dzięki współpracy z zakładem fotograficznym Foto-Stawski



>> Makieta aranżacji przestrzennej Tadeusza Dobosza. Fot. Karolina Spiak, 2013