21.10.2017 godz. 19:00

Image  Image

www.kurws.com
www.kurws.com/audio
www.kurws.com/video

Dawid Bargenda - perkusja
Hubert Kostkiewicz - gitara
Jakub Majchrzak - gitara basowa

 




Zespół KURWS działa jak otwarty warsztat pracy gdzie improwizacje przenikają się z kompozycjami. Za pomocą repetycji, rekombinacji, wariacji i kontrastów, igrają z pamięcią i oczekiwaniami. Post punk, krautrock, rock in opposition, funk, no wave - sposoby grania, motywy, riffy, które słyszeliśmy nie jeden raz, zaprezentowane są w zupełnie innych kontekstach - tutaj są wypreparowane z oryginalnego otoczenia, umieszczone obok siebie, użyte na nowy sposób, poddane dekonstrukcji i swoistej destylacji.

Zadebiutowali w 2011 roku albumem „Dziura w getcie" (Qulturap, Oficyna Biedota, Trująca Fala, Blinded), który doczekał się swojej amerykańskiej edycji nakładem Bat Shit Records. W 2014 roku nakładem Gusstaff Records ukazała się ich druga płyta „Wszystko co stałe rozpływa się w powietrzu", która już kilka tygodni po premierze stała się płytą dnia w prestiżowej, nowojorskiej rozgłośni WFMU. Rok później winylowa edycja ukazała się pod szyldem holenderskiego Red Wig i francuskiego Gaffer Records. 

Mają za sobą grubo ponad dwieście koncertów w całej Europie. Tego lata w ramach trasy koncertowej przejechali całą Rosję, od Sankt Petersburga, przez Syberię aż do lśniącego w słońcu wybrzeża Władywostoku. Są najprawdopodobniej pierwszym polskim zespołem, który podjął się takiego wyzwania. Na 29 września 2017 Gusstaff Records zapowiada ich najnowszy, pełnowymiarowy album pod tytułem "Alarm". Winylowa edycja kilka dni później ukaże się pod szyldem Red Wig, francuskiego Et Mon Cul C'est Du Tofu? i włoskiego Jacob Records. 

-----

Kilka słów o najnowszej płycie:

'Ewolucja? Rewolucja? Dewolucja? Nie ma pewności co do wektora muzyki Kurws. Droga od debiutanckiej „Dziury w Getcie" do „Alarmu" prowadzi od prymitywnego wyrafinowania ku wyrafinowanej prymitywności. To komiks, z którego wraz z każdą kolejną stronicą wymazywane są dymki, sprawiając, że dla jednych staje się on bardziej abstrakcyjny, a dla innych znacznie konkretniejszy. Ważniejsze od przynależności gatunkowej i czytelnych wyjaśnień są tu nerw, przygodowość oraz kontrolowana niestabilność kreski. To one dopowiadają resztę i kreują wyobrażenia. Kurws mówią niewiele, ale wieści ze świata wrzucają w tryby swojej maszynerii, zbudowanej z nerwów zrośniętych z instrumentami. W jednym geście odzwierciedlają rzeczywistość, rzucają jej wyzwanie i robią przed nią unik.

„Alarm" to Kurws siłujący się ze swoimi ograniczeniami. To szpagaty w graniu asynchronicznym, w śrubowaniu cierpliwości i w organizowaniu ciszy. To wymyki z użyciem wielu planów, z nagrywaniem ścieżek na dyktafon kasetowy, z wykorzystaniem fizycznych upośledzeń taśmy. Kurws trenują się jednocześnie w komponowaniu, improwizowaniu oraz - co stosunkowo nowe - w zaklinaniu przypadku, ryzykownym wypadaniu ze struktur, umykaniu własnym przyzwyczajeniom. Tworzą, gubią i zacierają tropy. Czy można do tego materiału tańczyć? Oczywiście, choć nie będzie to już ani wspomnieniowy taniec z komuną, ani niezgrabny taniec z kolosem na glinianych nogach. Tym razem to już taniec na wulkanie.

Pascal Quignard doszedł do wniosku, że dla słuchu sen nie istnieje. Z tego powodu rozmaite urządzenia budzące człowieka apelują właśnie do ucha. Wzrok można odwrócić lub zasłonić powiekami, ale słuchu nie można wyłączyć. Kurws tę bierność ucha maksymalnie wykorzystują, jednak na przekór zakodowanej w muzyce opresji. Stosują przemoc dźwiękową w służbie pokoju. Wytwarzają napięcie, które uwalnia i niweczy większe napięcia. Są jak ten bredzący na ulicy szaleniec, któremu wystarczy uważniej się przysłuchać, żeby rozpoznać w nim własne obawy, neurozy i frustracje. „Alarm" to alarmujący album na alarmujące czasy. Sami zdecydujecie, czy to alarm pożarowy, alarm nuklearny, a może tylko (i aż) zwykły alarm budzika.

Karol Paczkowski'

-----

garść wyimków z prasy codziennej:

„Myślę, że pokolenie naszych rodziców czuło podobne emocje odkrywając jazz - ten sam, który my dzisiaj określamy już upupiającym przymiotnikiem "tradycyjny" i który upychamy w szufladce easy listening. Zresztą, The Kurws bezpośrednio i jawnie do jazzowej szkoły nawiązują - nie tyle brzmieniem instrumentów dętych, choć to najłatwiejsze skojarzenie, ale przede wszystkim otwartą formą. Która muzyków zachęca do poszukiwań, ale nie do znajdowania, natomiast słuchaczom gwarantuje rollercoaster wrażeń: od nieśmiałych glitchowych kwileń po grindową ścianę hałasu."

Jarosław Szubrycht 

"Kurws na drugiej płycie są zespołem operującym bardzo oryginalnym językiem, o nielinearnych kompozycjach przenikających się nawzajem, czasem wpadającym w abstrakcję, czasem w zrytmizowane repetycje, czasem niemal w filmową dramaturgię, a przy tym nieodłącznie bezpośrednich i zmierzających do przodu."

Piotr Lewandowski (Popup)

„Choć muzyka zespołu sprawia wrażenie niepohamowanej ekspresji, wulkanu energii, to warto podkreślić, że w kwestii kompozycyjnej jest to muzyka szalenie złożona. Powierzchownie najprościej odnieść ją do nowojorskiego no wave'u lat 80., formacji takich jak James Chance & The Contortions (oczywiście pomijając wokal Chance'a), niekiedy jak podkręcone pierwsze Lounge Lizards. Kurws nie proponuje jednak retromanii, tylko muzykę bogatą formalnie, wykorzystującą współczesne brzmienia, przewrotnie spajając wszystko formułą jazgotliwej garażowej ekspresji, podskórnie skomplikowanej aranżacyjnie, rytmicznie."
Krzysztof Wójcik (Instytut Improwizacji)

"Od Kurwsów bije szczerość intencji, zwierzęcy instynkt oraz punkowa buta. Znajdziecie tu wszystko czego nie spodziewacie się po 'muzyce gitarowej'."

M/I kwartalnik muzyczny