Galeria BWA w Zielonej Górze zaprasza na akcje artystyczno- społeczną Land of Human Rights.

Wystawa czynna od 14.05.2008 do 15 .06.2008

Land of Human Rights ARTYSTYCZNE ANALIZY I WIZJE SYTUACJI PRAW CZŁOWIEKA W EUROPIE

 

 




Kampania plakatowa, zorganizowana przez galerie <rotor> z Graz (Austria) obejmuje liczne instytucje w środkowej i południowo – wschodniej Europie. Program LAND OF HUMAN RIGHTS jest projektem, który pokazać ma prawa człowieka w Europie z punktu widzenia sztuk plastycznych.  Cztery razy do roku drukowana będzie seria 4 plakatów, zaprojektowanych przez 4 różnych artystów, którym towarzyszyć będą na odwrocie teksty działaczy na rzecz ochrony praw człowieka lub osób aktywnie zaangażowanych społecznie. Wiele z postanowień deklaracji praw człowieka jest naruszanych i na ten problem kampania ma zwrócić uwagę. Artystom i publiczności postawione są pytania o znaczenie słów: „we własnym domu”, „przed drzwiami swoich drzwi”, o tolerancję społeczeństwa wobec tego, co inne i nieznane, o przestrzeganie nadanych ludziom praw do pracy, ochrony zdrowia, możliwości organizowania się w większe społeczności, związki zawodowe czy też walki o równouprawnienie.
W drugiej fazie kampanii skupiono się na problemie „ochrony” granic w Europie oraz co się z tym wiąże imigracji i wykluczenia ze społeczeństwa mniejszości. Poruszono też kwestię trudności w odnalezieniu się  w obcej kulturze i poszukiwaniu własnej tożsamości. Widz zmuszony jest do refleksji nad funkcjonowaniem postanowień Unii Europejskiej.  Kampania ma zwrócić uwagę także na fakt nadużywania władzy przez państwo pod pretekstem ochrony swoich obywateli.



Pierwszy plakat zaprojektowany został przez grupę blankeer (Berlin) i zatytułowany ”Europejska świadomość”. Autor tekstu Wolf Dieter Narr zwraca uwagę na problem nadużywania władzy przez rząd niemiecki pod pretekstem zapewnienia obywatelom bezpieczeństwa.
Miklós Erhardt & Dominic Hislop (Budapeszt) są autorami kolejnego plakatu, któremu towarzyszy tekst Miklósa Vecsei. Poruszają kwestię praw ludzi bezdomnych oraz ich lekceważenie przez organy władzy.
Słoweński artysta Tadej Pogacar jest autorem plakatu „Uwaga na imigrantów! Nie ufać bezprawnym systemom”. Tak zatytułowany jest też komentarz dr Mojca Pajnik, dotyczący naruszania prawa do przekraczania granic na terenie Unii Europejskiej.
Czwarty plakat powstał w wynikurealizacji projektu Alexandrosa Georgiou i Jennifer Nelson zrealizowanego wraz z ITYS (Institute for Contemporary Art and Thought). Tekst R M Syllantavou przedstawia sytuację imigrantów, zmuszonych do opuszczenia swoich krajów z powodu prześladowań i zagrożenia życia.

UDUCHOWIONY (ANTY) TERRORYZM

Narodziła się nowa zmora. Sprawia wrażenie złowrogiej, gdyż może zagnieździć się w każdym obywatelu. Stąd też nieufność wobec wszystkich jest środkiem, który zapewni państwu bezpieczeństwo.

Nikt nie docieka dlaczego pojawiła się zmora? Jak umożliwiono jej poruszanie się? Niemiecki rząd zamiast odpowiedzieć na te pytania przykładnie wypełnia swoje obowiązki, zapewniając obywatelom demokrację, podstawowe prawa i prawa człowieka.  
Przepisy prawa karnego dotyczące poszukiwania terrorystów na przykład w paragrafie 129 a i b Kodeksu Karnego zostały powołane na wzór nowoczesnego „zachodniego” stylu. Osoby podejrzane w tajemnicy lub pod osłoną nocy umieszcza się w areszcie śledczym i inwigiluje ich prywatną sferę. Na dzikim zachodzie szeryfowie najpierw strzelają, dopiero później pytają.

Niemiecki rząd sformułował wobec każdego obywatela „Informacyjne prawo stanowiące“ uchwałą z 1983 r. z artykułu 2 konstytucji (Prawo do integracji). „Stasi“ i ich posłuszni podwładni zzielenieliby z zazdrości, gdyby wiedzieli jak w dzisiejszych czasach rozwinięta jest technologiczna ingerencja w dane osobowe, wykonywana pod pretekstem prewencyjnych prób wykrycia terrorystycznych wypaczeń. W ten sposób działalność przestępcza unika kontroli państwowych instancji. Spójrzmy chociażby na niezwykłych „zagranicznych polityków”! Albo Heiligendamm - ogromną demonstrację przeciwko szczytowi marnotrawstwa - G – 8, która odbyła się w czerwcu 2007 i której uczestnicy byli „przygotowani do użycia przemocy” i „skłonni do terroryzmu“ poprzez zastosowanie środków, które naruszyłyby podstawowe prawa.

Granice praw obywatelskich przekraczane są pod maską ochrony społeczeństwa. Zewnętrzne bezpieczeństwo kapitalistycznej ekspansji zrównywane jest z bezpieczeństwem obywatelskim. Powoli zacierają się funkcje pełnione przez wojsko i policję. Zatarte zostają również uzyskane w wielkich staraniach prawa społeczne. Fizyczna i mentalna nietykalność człowieka w bezpiecznej strefie jego domu jest dziś naruszona przez zastosowanie technicznych manipulacji.
Państwo, do którego należy m.in. zapewnianie obywatelom pierwszeństwa wobec prawa, daje upoważnienie do wprowadzania radykalnych zmian przez niekontrolowane organy władzy.

Tak właśnie z ducha rzekomo wszechobecnego terroryzmu powstaje złowroga rzeczywistość narodowego (anty)terroryzmu, która przeciwdziała demokracji i prawom człowieka. W tym wypadku pierwszym obywatelskim obowiązkiem jest nieposłuszeństwo

Wolf-Dieter Narr

UWAGA NA IMIGRANTÓW! NIE UFAĆ BEZPRAWNYM SYSTEMOM!

Przedstawiciele polityczni twierdzą, że emigracja jest globalnym zjawiskiem, które ma bezpośrednie skutki dla państw i ich porządku bezpieczeństwa. W związku z tym władze decydują się na wprowadzenie polityki, która polega na zwalczaniu problemu imigracji, motywując ją koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa poprzez ograniczenie możliwości przynależności terytorialnej do państwa. Podstawowym problemem dotyczącym otwartości granic jest fakt, że imigracja stała się dla państwa wytłumaczeniem do egzekwowania swojej władzy. W ten sposób władze urzeczywistniają swoje przekonanie o kontroli prawnej imigrantów oraz ochronie przed nimi swoich obywateli.

 Abstrahując od tego, że władza legitymuje swoją rolę poprzez zwalczanie „problemów”, utrwala przeważający pogląd o polityce (anty) imigracyjnej, jakoby otwarte granice były główną przyczyną nielegalnych i nie rejestrowanych migracji. Granice powinny być więc dokładniej nadzorowane. W schengeńskim systemie informacji na światło dzienne wychodzi, że państwo ogranicza możliwość przejścia przez granicę i kara intruzów, tzn. tych, którzy ciągle są w drodze.

Taka polityka pozbawiona jest refleksji nad skutkami coraz bardziej restrykcyjnej ochrony granic. Osoby będące w ”drodze” będą coraz bardziej poszkodowane i zmuszane do przekraczania innych, niebezpiecznych dróg, na których narażają się na jeszcze większe niebezpieczeństwa. Ścisłe granice zmieniają nasz sposób myślenia - nie zatrzymuje się osób zamierzających wyemigrować, lecz spycha się je na dalszy plan i czyni jeszcze bardziej niewidocznymi. Co więcej taka polityka nie uwzględnia aktywnych jednostek, emigrujących pojedynczo lub w grupie, których życie stoi „na pograniczu” (w pozytywnym rozumieniu tego słowa), które mogłyby poszerzyć nasz horyzont w kierunku obywatelstwa zorientowanego na świat, pojęcia globalnej przynależności.
 Jedną z konsekwencji dotychczasowego ożywienia państwa jest dopuszczenie myślenia, że imigranci stanowią zagrożenie dla tradycyjnej jedności narodu, dla pierwszeństwa wobec prawa jego mieszkańców, ich stanowisk pracy i ogólnie pojętego porządku publicznego. W rezultacie tego pracownicy o korzeniach imigranckich przez całe życie postrzegani są w pierwszej kolejności jako obcokrajowcy, obcy, „intruzi” lub imigranci. Dużo częściej państwo otwiera możliwości dla nowych form polityki i praktyk, proponowanych przez aktywnych obywateli. W przeciwieństwie do tego przekraczający granice imigranci są wykluczani jako przynoszący szkody. Odpowiedzi na pytania gdzie dokładnie pojawiają się te szkody oraz kto jest szkodnikiem, leżą nie w samym problemie migracji, lecz we współczesnych systemach zarządzania sprawami imigracji, które zamiast ułatwiać codzienne funkcjonowanie w świecie, próbują uczynić imigrantów wrogiem i kryminalistą, uprzykrzając jego pobyt w kraju imigracji.
Dr. Mojca Pajnik, Ljubljana.

12 stycznia 2008 – próba
Pewnego wieczora spotkali się ze sobą przedstawiciele różnych narodowości.  Spotkania tego rodzaju nie miały miejsca nigdy wcześniej, dlatego też początki nie były łatwe.
Spotykamy się w ateńskim Pubie Africana, by razem potańczyć i wspólnie się napić, Grecy i inni Europejczycy oraz Afrykańczycy z Burkina Faso, wybrzeża Kości Słoniowej i Nigerii, którzy mieszkają w Atenach zachowują się wobec siebie z nieśmiałością. Nie wiemy w jaki sposób powinniśmy zacząć. Niektórzy mówią po angielsku, inni po francusku, a jeszcze inni po grecku. Tworzą się małe grupki białych i czarnych. Tylko ze względu na dobrą muzykę znajdują się momenty w których bawimy się razem. Nie znamy społecznych kodów porozumiewania się. Czy obwiązują ich te same zasady dotyczące poznawania się,  nawiązywania przyjaźni, kontaktów seksualnych? Nie chcemy wysyłać fałszywych sygnałów. Mimo wszystko tego wieczoru robimy postępy. Wszyscy się uśmiechamy. Staramy się. Pomimo sztucznego charakteru tego spotkania, dobrze się bawimy. Jesteśmy szczęśliwi, że przyszliśmy. Udało nam się wykonać mały krok naprzód. To była nasza pierwsza próba.

 
Nadzieja ciągle żyje ….

Ile ma Pani lat? Dwadzieścia? Pięćdziesiąt? A może siedemdziesiąt?
Nie ma znaczenia w jakim wieku są Państwo, powinni Państwo choć raz w swoim życiu poświecić godzinę na podróż do obozu uchodźców.  Każdy, kto zdecyduje się na własne oczy, zobaczyć życie uchodźców, zamiast oceniać je gapiąc się  w telewizor, siedząc na wygodnej sofie, lepiej zrozumie, co w naszych czasach znaczy imigracja.

Imigranci to ludzie - tak samo jak my - z cielesnymi i emocjonalnymi potrzebami, którzy zdecydowali się zacząć NOWE ŻYCIE – tak jak kiedyś wielu Greków, emigrujących do Niemiec, Belgii, Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Ameryki i Australii. Wcześniej podlegali oni ścisłej  kontroli ze strony kraju imigracji, dla którego stanowili pożądaną siłę roboczą. Dzisiaj ta kontrola stała się jeszcze bardziej restrykcyjna. Ci ludzie określani są „nielegalnymi imigrantami”, ponieważ do danego kraju przybywają ukradkiem, zmuszani przez głód, nie ubóstwo, lecz polityczne konflikty.

Wszystkie te teoretyczne przemyślenia nie mieszczą mi się w głowie. Ale chwile później przypominam sobie…
Pewnego ranka do Farmkonissi na Leros dotarła matka z synem, drżeli z zimna, po tym jak musieli przez godzinę płynąć w lodowatej wodzie. Przemytnik przystawił im broń do skroni i zmusił do wskoczenia do wody, unikając przy tym aresztowania. Odtąd kobieta jako obca i niezdolna, by podzielić się tym, co się zdarzyło, ma nadzieje na pracę oraz że jej dziesięcioletni syn nauczy się czytać i pisać. „Mam nadzieję, że zostanę już w Grecji – nie dam rady dalej podróżować.”

Laina była wykorzystywana seksualnie w Somalii. Zebrała wszystkie swoje siły i wszystkie swoje marzenia, zanim wyruszyła w nieznane. My dorośli zdajemy sobie sprawę z niebezpieczeństw na jakie się narażamy; powinniśmy pamiętać o odpowiedzialności: „W handlu ludźmi to klient ponosi odpowiedzialność”:
Oczy Samira świecą się z radości wolnością. Wystarczający jest dla niego kawałek chleba, od kiedy uciekł przed więzieniem, masakrami, upokorzeniami brutalnego reżimu w górach Afganistanu.

Ci dwoje mieli więcej szczęścia niż Hassan, który w wieku dwudziestu lat zginął w zimnych nurtach rzeki Aegaeis. Semil, który razem z nim podróżował później doniósł: „Było jeszcze ciemno, gdy tej bezksiężycowej nocy wpadliśmy do wody; płynęliśmy będąc boso i tylko jeden lub dwóch z nas miało kamizelki ratunkowe; niektórych z nas znosiło na prawo, innych na lewo… Ten, kto miał szczęście dotarł w ciągu niecałej godziny do brzegu. Hassana tan nie było…”

Życie nie sprowadza się tylko do dóbr  materialnych… By uczynić je „cywilizowanym” potrzebne są świadomość i działanie. Poświęćcie dwie godziny waszego życia, by przyjrzeć się na własne oczy cywilizacji, którą budujemy.


R M Syllantavou

RM Syllantavou (doktor w Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób; we współpracy z Filipposem Olymbitisem jest wolontariuszem na wyspie Leros)

SYMPTOMATYCZNA OPIEKA
UWAGI DOTYCZĄCE ZMIANY PRZEPISÓW PRAWNYCH.

15 października 2007 parlament węgierski zwrócił się do posłów z propozycją, by wprowadzić zmiany w prawie, legalizując zakwaterowanie bezdomnych osób w namiotach.

Problemem jest „prawo” do bycia zakwaterowanym w namiocie. Jako pracownicy socjalni także wykorzystujemy namioty, śpiwory, koce, folie plastikowe – a nawet papierosy i alkohol – wszystko, co uśmierza ból w ekstremalnych sytuacjach. Rodzi się jednak pytanie, czy prawo społeczne w XXI wieku powinno w taki sposób rozwiązywać problemy.

W ostatnich latach dało się zauważyć, że wielu polityków - przede wszystkim na płaszczyźnie gminnej - uznawało bezrobocie za problem dotyczący publicznej higien. Zupełnie tak samo jak śmieci lub odchody psie albo coś, co zakłóca estetyczną harmonię miasta. Zazwyczaj zamiast rozwiązać problem, starali się oni uczynić go niewidocznym. Przez innych dopuszczone zostało rozporządzenie, by w milczącym dążeniu do zadowolenia społeczeństwa wprowadzeniem i utrzymaniem porządku, uregulować sprawę dotyczącą bezdomnych w przestrzeni publicznej.
Jeśli uda nam się odeprzeć krytykę – na przykład, gdy uzyskamy dla bezdomnych prawo do zamieszkiwania strefy ruchu pieszego – potraktujemy to jako sukces. Pozostawi to za sobą jednak gorzki posmak.

Bezdomność stała się w ciągu ostatnich dwudziestu lat częścią naszego dnia powszedniego. Liczba osób, które żyją na ulicy wcale nie wzrosła, ale zmniejszył się nasz stopień tolerancji w stosunku do nich. To powoduje, że społeczeństwo nie skłania się dłużej odgrywać przed nimi roli sędziego. Statystyki nie są pomocne. Bezdomność jest chorobą społeczną - zamiast umieszczać bezdomnych w namiotach, potrzebna jest im dokładniejsza diagnoza: jak ciężka i przewlekła jest ich sytuacja oraz jaka byłaby odpowiednia metoda opieki nad nimi. W przypadku choroby, prawo chorego do powrotu do zdrowia jest jedynym prawem, które ma sens. Warte uwagi są wszystkie wyniki pracy fachowców z bezdomnymi, które wykazały, że nie przyznaje się im żadnego aktywnego wsparcia zarówno ze strony ustawodawstwa jak i społeczeństwa.

W ostatnich latach poprzez działanie telefonów zaufania, pracowników socjalnych, wydawanie ciepłych napojów i posiłków w otwartych przez całą dobę centrach zdrowia,  w znacznym stopniu rozwinęło się zaangażowanie obywateli. Ze strony społeczeństwa wyszła m.in. inicjatywa projektu mieszkaniowego, który byłby rozwiązaniem dla więcej niż 1000 osób – to przypadek „uzdrowienia”. Temat przesiedlenia do namiotów skomplikował tę sytuacje. W dodatku zmiana prawa, jaką proponowano w rządzie została wprowadzona, jako eksperci i jako część strategii zaczęto poddawać dyskusji  jak długo społeczeństwo  może patrzeć na setki bezdomnych, stojących w trakcie zimy na ulicy. Czy może być im przyznane prawo do śmierci przez zamarznięcie? Czy może istnieć cos w rodzaju „pozytywnej nietolerancji”? Dopóki nie mamy odpowiedzi na to pytanie dyskusja musi być podtrzymana. Przykład ten dowodzi, że nadużycie pojęcia prawnego wobec każdego prostego rozwiązania przynosi więcej szkód aniżeli pożytku.

Miklós Vecsei
Vice dyrektor Maltańskiej Służby Pomocy na Węgrzech; były pełnomocnik ministra do spraw bezdomnych.