Zapraszamy w czwartek 19 lutego o 19:00 na otwarcie wystawy
Niechcący. Kolekcja vlepvnetu.
Wystawa będzie czynna do 15.03.2015.
Nie jest tajemnicą, że zbieramy prace polskich artystów street art, a również dokumentację i przeróżne zabytki związane z naszą sceną. Nasza kolekcja - tak jak żywa istota posiada sztywny rdzeń i szereg miękkich organów.
Twardy rdzeń budują obrazy najciekawszych i najbardziej uznanych twórców polskiej sztuki ulicy, unikalne archiwalia, jak szkice, projekty, narzędzia pracy, oraz wiele innych rzeczy na pewno bardzo cennych dla wielbicieli i badaczy sztuki ulicznej, a zapewne również posiadających wymierną wartość rynkową. Rdzeń ten ukształtował się dlatego, że wiele zjawisk wywodzących się z offowego nurtu zdobyło szersze uznanie, a nawet nabrało już charakteru historycznego i aura obiektywnej wartości gęstnieje wokół nich w sposób coraz bardziej wyczuwalny. Nie pozostajemy obojętni na te zewnętrzne procesy i otaczamy najczulszą opieką to co historyczne, rzadkie, lub co wyszło spod ręki uznanych autorów.
Ale nigdy nie zapominamy, że zanim ten rdzeń stwardniał, to znaczy zanim prace Krika, M-City, czy Czarnobyla stały się cennymi rarytasami, byliśmy gospodarzami kupy papierów, dykt, banerów i tektur z pracami szeregu zaprzyjaźnionych twórców. Kupa ta narodziła się z radosnej streetartowej nadprodukcji, umiłowania tanich technik multiplikacji i koleżeńskiej hojności, czyli po prostu z faktu, że spośród artystów dostarczających prace na nasze pierwsze wystawy (Laktacje Nieholenderskie) mało kto upominał się o ich zwrot (zwłaszcza, że praktyka instalowania prac "na stałe" nie należała do rzadkości). Kolekcja powstała niechcący, jako produkt artystycznego metabolizmu: co nie zostało wyklejone na ulicy, przemalowane dla hecy, porośnięte grzybem, lub zadeptane podczas tanecznej zabawy - to odkładało się jak tłuszcz w pęczniejącym ciele Vlepvnetu.
Elementem misji profesjonalnej kolekcji jest konserwacja obiektów i w końcu przyswoiliśmy sobie tą zasadę, ale pamiętamy też, że ukryta w głębi procesu kolekcjonowania jego autentyczna istota jest inna, jest nią pragnienie wchłonięcia tego co atrakcyjne i bezcenne w głąb własnego ciała (lub inaczej pojętego pola swojego oddziaływania), to zaś oznacza nieuchronnie uwikłanie owego obiektu pożądania w swój metabolizm, oraz przetrawienie - nawet jeśli tylko częściowe i tylko symboliczne. To co kolekcjonerzy zwykle robią z obiektami artystycznymi w ramach swoich typowych kolekcjonerskich aktywności to tylko wycinek tego co można i co chciałoby się robić kiedy nikt nie patrzy. Ten pierwotny, bardziej łapczywy wymiar kolekcjonowania pozostaje dla nas jak najbardziej aktualny, dlatego oprócz twardego jądra zaprezentujemy miękkie kolekcjonerskie podbrzusze, czyli wycinek naszych zbiorów w ramach którego wolno więcej, a gesty kuratorskie, artystyczne i niszczycielskie chodzą ze sobą za rękę.
Kolekcja Vlepvnetu to zbiór obiektów gromadzonych przez ponad 13 lat aktywności grupy. Przez ten czas Vlepvnet animował, organizował i popularyzował sztukę uliczną w Polsce, współpracując z najciekawszymi jej reprezentantami. Od 3 lat kolekcja funkcjonuje jako uporządkowany, ciągle profesjonalizujący się projekt, który stara się opowiadać fragment historii polskiego streetartu.
Grupa Vlepvnet to nie tylko dokumentaliści i badacze streetartu, ale również, a może przede wszystkim aktywni na ulicznej scenie artyści, dlatego kolekcja budowana jest ze szczególnej perspektywy, z wnętrza środowiskowego tygla. Stąd szczególne upodobanie kuratorskiego zespołu aby obok prac "autoryzowanych" i galeryjnych, włączać w skład kolekcji obiekty z pogranicza: narzędzia artystyczne, jak na przykład matryce szablonów, czy naświetlone siatki do sitodruku, ale też szkice, pozostałości nieformalnych sesji rysowniczych, przeróżne odrzuty twórczego procesu, i inne śmieci i pamiątki.
Na wystawie "Niechcący" nie zabraknie najbardziej rozpoznawanych imion polskiego streetartu, jak M-City, Zbiok, Krik, Czarnobyl, czy Egon Fietke. Ci bardziej rozpoznawalni zostaną oświetleni od mniej znanej strony, ale wystawa rzuci jednocześnie trochę światła na ciemniejsze i mniej spopularyzowane obszary sztuki ulicznej.