Galeria BWA zaprasza na koncert formacji Blue Raincoat w dniu 14.05.04 (piątek) o godzinie 20.00
Blue Raincoat, powstały w 1997 roku bend w 3/4 pochodzący z Wołowa. Debiutancki materiał ukazał się
na kasecie nakładem małego lokalnego wydawnictwa Every Color wiosną 2001. “Fast At The Beginning And Then Real Slow” zawierał 10 melodyjnych kawałków, stanowiących mieszankę brudnych gitar, college rocka
i emo o surowym brzmieniu. Po zmianie perkusisty jesienią 2002, odświeżony skład Blue Raincoat zaowocował nowym materiałem, zarejestrowanym w czerwcu 2003. Wysublimowana i pokombinowana muzyka, rozedrgane i wyraziste brzmienie gitary oraz skrajne emocje zamknięte w 9 numerach pozostawiają przyjemne uczucie niedosytu... Płyta “Small Town Addiction” ukazała się w listopadzie 2003 sumptem trójmiejskiego wydawnictwa Europeans. Masteringu całości dokonał Jack Endino ze Skin Yard (producent Nirvany, Rein Sanction, Afghan Whigs). W kwietniu 2004 na składance „Trójkowy Ekspres – Nowe Twarze” wydanej przez Polskie Radio znalazł się utwór „Planes And Skylines” pochodzący z ostatniej płyty.
SKŁAD:
Tomek Sztrekier (bass), Marcin Lokś (gitara), Krzysztof Stelmarczyk (wokal/texty), Krystian Pilarczyk (perkusja)
DYSKOGRAFIA:
2001 „Fast At The Beginning And Then Real Slow” MC, Every Color Production
2003 „Small Town Addiction” CD, Europeans Records
2004 utwór „Planes And Skylines” na kompilacji „Nowe Twarze” CD, Polskie Radio 3
KONTAKT:
Tomek Sztrekier – Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript., tel. (71) 3892987
Marcin Lokś – Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript., tel. (71) 3894952
www.blueraincoat.prv.pl
Recenzja "Small Town Addiction"
Aż trudno uwierzyć, że taką płytę nagrała polska formacja. Jednak niespodzianki się zdarzają, bardzo przyjemne niespodzianki, dodam. Post rock, emo, zwał jak zwał. Jeżeli komuś bliskie są gitarowe dźwięki tego typu, powinen jak najszybciej zaopatrzyć się w tę płytę. Proste, nieco przybrudzone brzmienia, ale naładowane niezwykłą energią i jakimś niewysłowionym smutkiem. Jak dla mnie zawartość tego albumu stoi bardzo blisko tego, co swego czasu robił zespół Jeremy'ego Enigka. I może nawet czuć tutaj odrobinę Nirvany. Podobny rodzaj brzmienia. Podobny sposób budowania pozornego muzycznego chaosu. Analogie te są jak najbardziej
na miejscu. Za mastering płyty odpowiedzialny był niejaki Jack Endino ze Skin Yard, lepiej znany
ze współpracy z takimi kapelami jak Afghan Whigs, Nirvana, Soundgarden, Mudhoney etc etc. Ponoć
to pierwsza polska kapela, z którą współpracował ten producent. Mamy więc tutaj nieco surowe brzmienie
i obok rozbuchanych kawałków typu "Sanctify" znajdziemy też bardzo ładne i melodyjne kawałki jak np. "Truly Wasted Letter Number One". No i jeszcze jedno, aczkolwiek nienachalne skojarzenie, spodób w jaki
z dźwiękami rozprawia się Krzysztof Stelmarczyk przypominać może odrobine niejakiego Perry'ego Farrella.
W sumie bardzo dobra płyta. Do wielokrotnego słuchania i odkrywania, oby więcej takich produkcji na polskim rynku.
Ocena 4.75
Asia Szyra, Metal Hammer, maj 2004